Do Szanownych Moderatorów:
Wiem, że istnieje dział, w którym są wiersze jednak tam są same bzdety o życiu i nieszczęśliwych miłościach, a moja historia zdarzyła się naprawdę w tibi i jest przygodą. Poza tym ten dział cieszy się większą liczbą komentarzy użytkowników na czym bardo mi zależy. Proszę więc o nie zamykanie mojego tematu ani nie przenoszenie.
Witam. Kilku użytkowników prosiło mnie o to abym w tym dziale opisał swoją przygodę więc to zrobiłem.
Jeśli ci się nie podoba: Nie komentuj w stylu: żal, do dupy, tylko powiedz co konkretnie ci się nie podobało.
Specjalne podziękowania dla użytkownika Karino za korekty estetyczne.
II część - http://forum.tibia.org.pl/showthread.php?t=303761
Zaczynamy!
Pewnego poranka będąc lekko pijanym,
Gdy ptaszki śpiewały a słońce świeciło,
Szedłem po bruku krokiem zachwianym,
Gdy wnet przystanąłem, bo coś mnie zdziwiło.
Zza rogu krzyk głośny wyraźnie dobiegał,
Ktoś krzyczał wytrwale i nieustępliwie,
O pomoc przechodniów ten człowiek zabiegał,
Podszedłem do niego, po troszę leniwie.
To była kobieta, co ledwo już żyła,
Siedziała na drodze straszliwie zraniona,
Atutem jej była odwaga i siła,
Lecz teraz zdawała się być przygnębiona.
Spytałem, kto zadał jej tak straszne rany.
I sprawił, że cierpi tak niesamowicie,
Po chwili swym głosem kobiecym, skonanym,
Wyrzekła historię o walce nad życie.
Gdy była w podziemiach, gdzie żyją robaki,
Zbierała pieniądze do ekwipunku,
Naszedł ją druid z planem złym takim,
By względem biedaczki dokonać rabunku.
Gdy dać mu nie chciała ze złota swej zbroi
To zaczął ją bić aż się przestraszyła,
Zabójca po ten czas na pewno tam stoi,
A ona o pomoc mnie poprosiła.
Widząc przez ten czas jak cierpi niewiasta,
Przysięgłem, że znajdę damskiego boksera.
Z biegiem historii gniew w sercu narastał,
Przyrzekłem, że walkę z nim wygram do zera.
Doszedłem na miejsce by zabić łajdaka,
By sprostać przysiędze i pomścić niewiastę,
Po chwili szukania znalazłem wojaka,
Był tam gdzie myślałem – w jaskini pod miastem.
Kształt czaszki przybrała twarz jego czerwona,
A wzrok miał ostrzejszy niż sowa północą,
Trucizna silniejsza niż jad u skorpiona.
Ten druid mistrzowsko panował tą mocą.
Uderzył mnie mocno swą różdżką zieloną,
Poczułem jak śluz ten przeszywa me ciało,
Choć pierwszy raz w życiu tę magię szaloną,
Poczułem na skórze, to bardzo bolało.
Oddałem mu z włóczni, lecz kiepsko trafiłem,
Gdy zrobił kontratak ja znów oberwałem,
W ostatniej sekundzie eliksir wypiłem,
Tym razem mą włócznią mu szatę zerwałem.
On wypił eliksir, ja włócznią rzuciłem,
Nie zrobił uniku i dostał po nerce,
Stał dalej na nogach, więc tak się wkurzyłem,
Że żyłem koncepcją by przebić mu serce!
Uderzył mnie z rózgi, wzniósł głowę do góry,
Spojrzałem mu w oczy i włócznię chwyciłem,
Rzuciłem z sił całych i pana natury,
Z uśmiechem na twarzy nareszcie zabiłem.
Podszedłem do ciała i spodnie ujrzałem,
Niebieski i lekkie na siebie wrzuciłem,
plecak z pieniędzmi też szybko zabrałem,
Wziąłem, schowałem, do miasta wróciłem.
Lecz na tym nie kończy się moja przygoda,
Bo druid swej gildii był dzielnym liderem,
Lecz kończy się za to bezpieczna swoboda,
Gdyż zamiast zabójcy sam stałem się celem…
Zakładki